Świat się zmienia, miasto Grudziądz się zmienia, staje się piękniejsze, zmienia się krajobraz miasta. Nigdy w życiu nie pomyślał bym, że będę mógł grać na tak pięknych obiektach typu orlik. Kiedyś graliśmy na gliniastych, kamienisto- żwirowych i betonowych boiskach które miały swój niepowtarzalny klimat. Lekko nie było, zaliczenie gleby wiązało się ze sporym zadrapaniem do krwi na nodze lub ręce, ale każdy wstawał i grał dalej. Niestety teraz jest trochę inaczej, same Maradony z diamentem na włosach i z wygolonymi jajeczkami. Są orliki i jest orlikowa Grudziądzka Liga Piłkarska. W tym roku ruszyła już 9 edycja GLP. Zasady są proste, gramy po 5 zawodników w polu plus bramkarz, no i oczywiście rezerwowi, zamiany są lotne, biegamy do póki mamy siły. Kopiemy się po czołach pełną godzinę, dwie połowy po trzydzieści minut, czasem nawet jest sędzia na meczu.
PIERWSZA KOLEJKA
Pierwsza kolejka Grudziądzkiej Ligi Piłkarskiej po kwarantannie związanej z korona wirusem w końcu ruszyła – 28 maja 2020 roku. Nadszedł ten moment, że i my „Terror Squad” musieliśmy rozegrać pierwszy oficjalny mecz w nowym sezonie. No i odpaliliśmy! Zebraliśmy się w jedenaście sztuków, czyli mieliśmy dwa składy, każdy miał swojego zmiennika, a uwierzcie w Terrorach za często się to nie zdarza. Każdy wyposzczony, naładowany energią i chęcią do grania niczym Spejson, który ładuje krótkiego teścia. Z racji tego, że to był pierwszy mecz po tak długiej przerwie, przydała by się, przynajmniej dla mnie, butla z tlenem.
PETARDA
Pierwszym przeciwnikiem była drużyna Petardy (bardzo podobają mi się nazwy niektórych drużyn np. Pojemna Halina rozwala system). Petarda na nasze szczęście okazała się niewypałem, albo kapiszonem, jak zwał tak zwał. Postraszyć, postraszyli, strzelili jednego farfocla, ewidentnie po naszym błędzie, chwila nieuwagi, brak koncentracji i złe ustawienie i wszystko się popsuło. Dwie szybkie brameczki miały nam dać luz i spokój. Dwa do jednego i nasz kieras drużyny rozkręcił imprezę…
ŻYŁA
Czasem mam wrażenie, że profesor Żyliński czuje się jak w siódmym niebie kiedy może się wydrzeć na nas i zrugać kilku chłopaków z naszego dream teamu, normalnie Diego Simeone z tytanowym kolanem. A żeby wróciła ta obowiązkowa służba wojskowa co będzie jechał po kociarni na kompani czy tam na poligonie a nie po nas! Zobaczysz kieras kiedyś Ci pikawa siądzie na meczu i pij tą meliskę przed meczem i to z dwóch torebek.
BRAMKARZ
Nie od dziś wiadomo że mecze się wygrywa obroną. Naszym mocnym punktem drużyny jest właśnie nasz bramkarz- Śliwka. Nie raz ratował nam tyłki swoimi fantastycznymi interwencjami i na pewno w tym meczu także stanął na wysokości zadania i trzymał krótko chłopów w polu. Dosłownie w niektórych momentach meczu wyglądaliśmy jak tacy chłopi oderwani od pługa. Boisko równiutkie jak tafla lodu, a nasze przyjęcie piłki, w sumie nie wiadomo czy to było przyjęcie piłki do nogi czy może podanie, czy strzał, gała odbijała się jak od drzewa, a strzały… kosmos city. Dobrze,że są wysokie siatki które wyłapują takie flary, bo inaczej biegalibyśmy po piłki po 100 dodatkowych metrów.
WYGRANA
I chociaż kopaliśmy się po czołach i z 20 okazji strzeliliśmy tylko dwie bramki na petardę w zupełności to wystarczyło. A my to zwycięstwo dwa do jednego jak zwykle wybiegaliśmy, pokazaliśmy charakter, wole walki i odpowiednią odporność psychiczną na krzyki osoby prowadzącej drużynę. Dla nas każdy mecz jest na wagę złota , każdy mecz jest o mistrzostwo i jak co roku walczymy o utrzymanie, a Terror Squad nigdy nie spadł z pierwszej ligi, więc na pewno będzie ciekawie. Po za tym wole przegrać 10 meczy z ludźmi którzy chcą grać i przychodzą na mecze dla własnej przyjemności, którzy poświęcają swój prywatny czas i nie przeliczają go na złotówki, niż wygrać jeden mecz z gwiazdami lig pierdzących dziadów. W kupie siła Panowie, gramy dalej i golimy frajerów!!!
Hehehe dobre jak byś opisal jeszcze wszystkich to wogole ogień.
OK, wniosek został złożony, teraz tylko kierowniczka bloga musi zaakceptować pomysł. Ale myślę że to całkiem fajny pomysł. Zrobimy jakieś obszerne podsumowanie rundy z naszymi profilami 😉
Teraz wiem dlaczego chciałeś ksywę słodki hehe nie ma tak silnej meliski w sklepach i Majkel nie zdradzaj naszych atutów i taktyki bo jakaś żona zawodnika z glp przeczyta,przekarze info i stracimy element zaskoczenia hehe
Dobra Kieras, ale aż tak mocno nie zdradziłem tajników taktycznych naszego zespołu hehe. Następnym razem będę bardziej powściągliwy.
Fajnie opisane 👊
Dzięki bardzo Mordeczko za komentarz, widzimy się na meczu, piąteczka i pozdrawiam.
Dobre dobre👏👏👏👍
Dzięki bardzo, a tak w ogóle to wydaje mi się że nawet fajnie wygląda nasza współpraca na boisku.
Ciekawy artykuł 😉
Dziękuję i zapraszam do śledzenia naszego bloga, na pewno będzie więcej takich wpisów.
Czyżby team Słodko Słodki się rozrastał? Super! Gratuluję Wam i życzę wspaniałej rodzinnej zabawy blogowej 🙂
Tak jakoś wyszło, wciągnął się i mąż 🙂