Zawsze chętnie tam zaglądamy, ale nigdy jeszcze nie byliśmy na drzwiach otwartych, więc w tym roku postanowiliśmy nadrobić zaległości. Na drzwi otwarte Centrum Edukacji Ekologicznej ruszyliśmy od razu po obfitym śniadaniu, cały tydzień była piękna pogoda, więc myśleliśmy, że i w weekend również dopiszę. Jak to zwykle z pogodą bywa, wzięła nas z zaskoczenia, a raczej zrobiła nam psikusa i rozpadało się w najmniej odpowiednim momencie całego wydarzenia. Na miejsce dotarliśmy parę minut po 10-ej, pogoda była jeszcze ok, ale w trakcie zaczęło niestety padać, na szczęście zaliczyliśmy wszystkie dostępne atrakcje, ale nie zostaliśmy do godz. 14-ej ze względu na deszcz. Co robiliśmy w CEE, co widzieliśmy i jakie niespodzianki były przygotowane dla najmłodszych, o tym już niżej we wpisie. Tekst pisany na szybko, można powiedzieć, że na kolanie i na gorąco!!! Zapraszamy na fotorelacje.
„Grudziądzkie daniele w czterech porach roku”
Drzwi otwarte odbyły się wczoraj, czyli w sobotę 12 czerwca, mamy blisko, więc wybraliśmy się zaraz po śniadaniu spacerkiem. Największą atrakcją miało być zwiedzanie kwater z danielami. Na terenie centrum znajdują się 3 daniele – łania, samiec i młode cielę. Można było się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy, ciekawostek z życia danieli jak i zadać pytania, na które bardzo ciekawie odpowiadał leśniczy. Co ważne muszę tu wspomnieć, żeby nie dokarmiać danieli!!! To był bardzo fajny punk w wydarzeniu i z przyjemnością wzięliśmy w nim udział. Mogliśmy też zaobserwować jak daniele przystosowały się do otocznia, np. nie zwracały uwagi na pociąg znajdujący się blisko ogrodzenia i bardzo chętnie podchodziły do ogrodzenia. Dowiedzieliśmy się, że w naszym lesie jest dużo danieli, za dużo, co też przekłada się na to, że często gęsto trafiamy na grupki tych zwierząt czy to w lato czy też podczas bekowiska, a i nawet na naszych grudziądzkich osiedlach można trafić na buszujące daniele. Zawsze to jakieś urozmaicenie spacerów w lesie i oczywiście nie lada atrakcja dla najmłodszych.
Konkursy przyrodnicze z nagrodami
To co małe tygryski lubią najbardziej. Dzieci mogły zakręcić kołem i odpowiedzieć na pytania, oczywiście z podpowiedzią rodzica, rodziców, gdy nie znały odpowiedzi. Nasz Radek był trochę onieśmielony na początku, ale później już się rozkręcił.
Plener malarski
Mogli się wykazać mali i duzi 😉 Radziowi bardzo ta atrakcja się spodobała. Niestety deszcz nam uniemożliwił malowanie i nie mogliśmy dokończyć, ale za to dostaliśmy nowy obrazek do malowania w domku. Jedną z ciekawszych atrakcji okazało się malowanie na sztaludze, co warto podkreślić nasz synek nie za bardzo lubi malować w domu. Przeważnie malowanie/ kolorowanie odbywa się w takiej małej formie szantażu- pomaluj obrazek to będziesz mógł oglądać ulubioną bajkę na Netflixie. A wczoraj, Rado- Picasso z pędzlem w ręku przy sztaludze 🙂 Oczywiście samemu ciężko było wystartować, więc i Rado uciekł się do małego szantażu i powiedział na uszko do taty „tatusiu, pójdę malować jak Ty ze mną pójdziesz” 😀 Więc chcąc, nie chcąc ojciec stanął na wysokości zadania i mało tego, zagnał Słodką także do malowania, była praca zespołowa.
Warsztaty ekologiczne – hotele dla owadów
Można było stworzyć własny domek dla owadów, dostępne były w skrzynkach szyszki, słoma, kora drzew, drewka z gotowymi już dziurkami i można było stworzyć własną kompozycje domku dla owadów. Całe rodziny mogły się zaangażować w tworzenie takiego hotelu dla owadów, a gotowy domek można było zabrać ze sobą do własnego ogródka, ogrodu lub na działkę. Nasz domek dla owadów zawiśnie na honorowym miejscu, szlachetnej odmianie starej jabłonki w ogrodzie teściów, a tam owadów jest dostatek, bo teściowa nie ma uczulenia na zielsko jak to ostatnio stwierdziła… Załapaliśmy się również jako uczestnicy warsztatów na pakiety z sadzonkami kwiatów, które były ograniczone.
Zwiedzanie sal edukacyjnych
Kolejną ciekawą atrakcją dla zwiedzających jest sala edukacyjna, gdzie mogliśmy oglądać ciekawe filmy z życia naszego lasu komunalnego i nie tylko. Warte uwagi były tablice imitujące odgłosy dzikich mieszkańców lasów takich jak wilki, borsuki, jelenie czy też dziki jak i różnego rodzaju ptactwo. W sali jest dużo miejsca, więc są też stoły, gdzie dzieci mogą usiąść i są też kolejne materiały edukacyjne takie jak eko puzle, tablice z różnymi rodzajami grzybów jadalnych i niejadalnych, i wiele innych. Najważniejsze jest to, że nasz bąbelek był tym wszystkim na tyle zaabsorbowany, że straciliśmy rachubę czasu, a o to w tym wszystkim chodzi, żeby dzieci uczyły się przez naukę. Przyjemne z pożytecznym.
Podsumowując
Bardzo ważne jest to żeby kształtować i uświadamiać dzieci, że ziemia to nasza planeta, na której żyjemy, mieszkamy, to nasz dom i trzeba o niego dbać. Jesteśmy pod dużym wrażeniem, chociażby tego że mogliśmy oglądać tak blisko daniele. Zdecydowanie pochwalamy takie inicjatywy w naszym mieście. Jedyną rzeczą do jakiej możemy się przyczepić jest słaba reklama, nie ukrywajmy na dzień dzisiejszy wszystko kręci się wokół internetu i facebooka (możemy tylko podsunąć pomysł aby tworzyć wydarzenia na fejsie, tylko nie 2-3 dni przed dniami otwartymi), nie każdy posiada telewizje kablową. Spędziliśmy bardzo fajnie czas do obiadu, teraz już wiemy że daniele mają poroże a nie rogi, rogi to ma krówka na polu. Z niecierpliwością czekamy na kolejne ciekawe wydarzenia w CEE, a że daleko nie mamy, będziemy stałymi bywalcami. Centrum Edukacji Ekologicznej prowadzone jest przez zespół osób Wydziału Środowiska Urzędu Miejskiego w Grudziądzu, wszyscy bardzo mili, serdeczni i pomocni z podejściem do dzieci, co nas zachęca oczywiście do wzięcia udziału w kolejnych wydarzeniach. Więcej o CEE dowiesz się tu => (klik).
Często przechodzimy koło tego miejsca, fajnie że teren został spożytkowany w celu edukacyjnym z myślą o najmłodszych dzieciach. Pozdrawiam serdecznie
Bardzo pozytywne miejsce dla całych rodzin z dziećmi 🙂 Pozdrawiam
Dobrze wiedzieć, że jest takie miejsce.
Dobrze mieć takie miejsce blisko domu🙂
Migruje
To akurat fajna atrakcja dla rodzin z dziećmi.