Święto Wojska Polskiego to doskonały pretekst na rodzinny wypad w celu zapoznania się z historią naszego miasta, oraz doskonała okazja do odwiedzenia militarnego zabytku w postaci Fortu Wielka Księża Góra. Historia jest ciekawa, ale nie ta w podręcznikach od historii w szkole, lecz ta namacalna, gdzie sami możemy wejść, dotknąć, zobaczyć coś na własne oczy. Twierdza Grudziądz to nie tylko Cytadela, ale też mnóstwo fortów okalających nasze miasto, takich jak: Fort Dąb, Świerkocin, Nowa Wieś, Strzemięcin i inne. My wybraliśmy się na Wielką Księżą Górę po pierwsze z tego względu, że Cytadela była w tym roku zamknięta niestety… a po drugie fort znajduje się w rękach prywatnych, a jak wiadomo jeśli jest w rękach prywatnych to bardziej zależy właścicielowi na zwiedzających. Natomiast jeśli coś jest organizowane przez miasto to wychodzi jedna wielka klapa, przynajmniej tak to wygląda u nas w Grudziądzu, i tak to my odbieramy z doświadczenia. Przez pandemię mieliśmy przerwę w odwiedzaniu fortu, ostatni raz byliśmy 3 lata temu. Stwierdzam, że ludzi było sporo, fort cieszy się ogromnym zainteresowaniem nie tylko grudziądzan, ale i przyjezdnych.
Na samym wstępnie trzeba przypomnieć dlaczego 15 sierpnia to Dzień Wojska Polskiego
A no dlatego, że 15 sierpnia 1920 r. miała miejsce tzw. Bitwa Warszawska, gdzie zatrzymaliśmy wielką bolszewicką ofensywę na zachód i odwróciliśmy bieg wojny. Trzeba też pamiętać, że o sukcesie zdecydował geniusz polskich dowódców, ciężka praca radiotelegrafistów oraz odwaga i męstwo żołnierzy. Bitwę tą nazywamy także Cudem nad Wisłą, bo w tym dniu mamy też inne katolickie święto, mianowicie Wniebowstąpienie Najświętszej Maryi Panny.
Wybudowany został pod koniec XIX w. miał w głównej mierze za zadanie wzmocnienie siły ogniowej Cytadeli Grudziądz i obronę strategicznych miejsc miasta. W samym forcie możemy zwiedzić schrony piechoty, wartownie, stanowiska ogniowe armat. Jednak sercem fortu były 4 pancerne kopuły haubic. Jedna taka kopuła ważyła 8 ton, można sobie tylko wyobrazić jaka to była potężna siła.
Kolejnym ważnym elementem i atutem tych haubic, była możliwość prowadzenia ognia wokół własnej osi ponieważ kopuły obracały się o 360 °. Ważną rolę odgrywały także kopuły obserwacyjne, z których kierowano ogniem haubic. Mówiąc krótko 2 schrony, jeden obserwacyjny, drugi z baterią haubic, połączone ze sobą podziemnym przejściem z rurami głosowymi, do przekazywania kluczowych informacji. Z potężnego fortu zostały zaspawane pancerne kopuły i gołe ściany. Zamiast dział możemy zobaczyć siłę natury pokazującą swoją potęgę, gdzie kolejne drzewa rosną na fortyfikacjach, a z czasem rozkruszą potężne mury fortu.
Poza samymi fortyfikacjami były też inne atrakcje
A trzeba zauważyć, że dawno nie byliśmy w tym miejscu. Dzisiaj była przesympatyczna grupa Własnoręcznie po Naszemu, która zaprezentowała nam jak działały średniowieczne machiny oblężnicze, oczywiście można było sobie zrobić zdjęcie w rycerskim ekwipunku ( sam chciałem sobie zrobić takie zdjęcie w szyszaku i podpisać „wiedziałem, że mam coś z rycerza – czyli zakuty łeb” ), ale zabrakło mi śmiałości. Dzieciaki lgnęły do tych drewnianych cudeniek jak muchy do miodu, cały czas była spora kolejka i w tym nasz smyk.
Dużym zainteresowaniem cieszyła się również budka z fast foodem, czyli fryty, zapiekany i oczywiście wata cukrowa. Były również bardzo fajne konkursy dla dzieci jak np. skakanie w worku, oczywiście nie było przegranych, co tylko przyciągało dzieciaki.
Mogliśmy się przejechać pojazdami wojskowymi po forcie, aczkolwiek największym zainteresowaniem cieszyła się przejażdżka motocyklem, można powiedzieć, że silnik nie stygł. Oczywiście jak coś jest związane z kulturą wojskową to nie może zabraknąć grochówki, której dla nas niestety zabrakło w barze, a muszę tutaj dodać, że byliśmy w forcie dość wcześnie rano. Na zupę ziemniaczaną się nie skusiliśmy. Pocieszyliśmy się kiełbaską z grilla oraz pieczoną kaszanką ze sznytką chleba, które były naprawdę pyszne. Jedzenie na świeżym powietrzu smakowało wybornie.
Kompletnym niewypałem okazała się „strzelnica laserowa”
Nie wiem dlaczego nasz syn nie mógł spróbować swoich sił, Pan chyba miał rentgena w oczach i stwierdził, że jest za mały. Dla mnie osobiście to nie jest atrakcja potrzymać pistolet, to miała być atrakcja dla dziecka. Gdzie jak nie w takich miejscach młodzież ma załapać tego bakcyla historii. Wystarczyłaby karteczka z informacją od jakiego wieku dzieci mogą podchodzić, by spróbować swoich sił. W końcu to miała być atrakcja chyba dla dzieci, a nie dla starych koni. Dzięki temu wiele dzieci uniknęłoby rozczarowania, a za stracony czas na czekanie i stwierdzeniu „za mały” nie należałaby się odznaka, czy jakaś naklejka na pocieszenie dla małego smyka? No cóż nie każdy ma podejście do dzieci… lub nie każdy ma własne dzieci, wnuki… z pozdrowieniami dla starszego … miłego Pana!!!
Wypad uważam za udany, szczególnie najmłodszy w rodzinie był zachwycony, pomijając tą „strzelnicę”…
Spędziliśmy większe pół dnia w forcie, ale tak naprawdę potrzebowalibyśmy cały dzień na eksplorację obiektu. Pomimo tego, że zwiedzaliśmy schrony, większość dnia spędziliśmy na świeżym powietrzu, a same podejście pod fortyfikacje sprawiło nam nie lada problem, a raczej przyprawiło o zadyszkę. Starość nie radość, młodość nie wieczność jak to mówią. Syn dał radę, a górek nie brakowało, nawet tych bardzo stromych. Po zakończeniu zwiedzania fortu można udać się na posiłek, na coś ciepłego, na coś słodkiego, można kupić coś do picia, spożyć pod dachem lub na świeżym powietrzu. A jak wiadomo po takim spacerze apetyt dopisuje 🙂
Osobiście widzę ogromny potencjał w tym obiekcie, rodzinne pikniki, grupy rekonstrukcyjne i wiele innych rzeczy. Nie mniej jednak jestem pełen podziwu i uznania dla kogoś kto kilka lat temu zainwestował swój czas i pieniądze, żeby tchnąć życie w to miejsce i mury, mogę tylko po mędrkować, bez olbrzymich nakładów finansowych.
Jesteśmy bardzo ciekawi muzeum, które jest w trakcie organizacji mamy taką cichą nadzieje, że już niebawem będziemy mogli oglądać ciekawe eksponaty, oraz trzymamy kciuki za dalszy rozwój fortu!!!
Do zobaczenia wkrótce… a póki co zostawiamy Wam informacje, kiedy możecie wpaść do Grudziądza i gdzie szukać fortu 🙂 Wpadajcie z całymi rodzinami, bo warto, najwięcej atrakcji zawsze jest przy świętach i specjalnych wydarzeniach. Pamiętajcie też o pamiątkach, można je kupić zaraz przy wejściu kupując bilet, lub przy wyjściu jak my to zrobiliśmy, żeby nie mieć zajętych rąk podczas zwiedzania. Płatność na terenie fortu tylko i wyłącznie gotówką!!!
Warto mieć ze sobą małą latarkę lub można kupić na miejscu.
Dziękujemy za odwiedzenie Fortu Wielka Księża Góra. Mamy nadzieję, że przy kolejnych odwiedzinach grochówki starczy dla wszystkich chętnych. W tym roku szczególnie ciężko było nam oszcować iloś litrów grochówki. W zeszłym roku, w związku z epidemią, 15 sierpnia przyszło do nas tylko 300 osób… ale cieszymy się, że sytuacja wraca do normy i jest tylu chętnych pragnących odwiedzić Fort Wielka Księża Góra w Grudziądzu. Pozdrawiamy i dziękujemy za odwiedzenie nas oraz wpis na blogu :))
Sprawdzimy w następny weekend czy starczy dla nas grochówki 😉 bardzo lubimy zwiedzać Fort Wielka Księża Góra, bacznie obserwujemy rozwój placówki i trzymamy kciuki za to żeby turystów z roku na rok było coraz więcej.
Zawsze z chęcią wracamy, a na grochówkę wpadniemy zapewne przy weekendzie, może będzie spokojniej, a przy okazji cykniemy jeszcze parę fotek 🙂 Ten wpis to był pisany na szybko i na kolanie… Pozdrawiamy
Super, że zabierzcie Młodego w ciekawe miejsca. Sama bym się wybrała.
Mamy blisko, więc grzech nie skorzystać, a młody był zachwycony tym miejscem, jednak jak byliśmy 3 lata temu to miał 3 latka, a teraz już było widać zainteresowanie samą historią, zadawał dużo pytań, bardzo mądrych pytań. Było bardzo dużo rodzin z dziećmi, aż miło było popatrzeć mam nadzieje, że nie pozamykają znowu wszystkiego, bo ludzie potrzebują normalności, takich spotkań i wycieczek. Tak w ogóle to w weekend jeśli dopisze pogoda, wybieramy się tam raz jeszcze na grochówkę 🙂
No to… Musicie nas odwiedzić w weekend to Was zabierzemy na WKG 😁 Grudziądz to miasto gdzie w szeroko rozumianym pojęciu wojsko odciągnęło piętno na naszym mieście, także jeśli ktoś lubi zwiedzać takie miejsca to znajdzie coś dla siebie.
Dla dzieci to zawsze żywa lekcja historii. Kiedyś często zwiedzaliśmy takie miejsca, szczególnie jeśli odbywały się też rekonstrukcje
To prawda inaczej historia wygląda w książkach, a zupełnie inaczej dzieci ją chłoną na żywo, gdzie mogą dotknąć i zobaczyć. Rekonstrukcje bardzo fajna sprawa. Mam nadzieje, że w tym roku jeszcze odwiedzimy parę fajnych miejsc z synem, jeśli tylko nie pozamykają znowu wszystkiego…
Dokładnie, żywa lekcja historii zawsze będzie ciekawsza niż ta w szkole w ławce.
Świetne miejsce, świetny pomysł (militarystką nie jestem, ale okazja do wspólnego spędzenia czasu cenna i ciekawa) Ta strzelnica to chyba facetowi sie znudziło, albo nie chciało. Szkoda, wiadomo, powinno się albo określić i opisać, albo choć zrobić cos, żeby dzieciak nie czuł się zawiedziony.
Ja też nie jestem militarystką, ale pochodzić lubię po takich rzeczach szczególnie, że mamy blisko pod nosem, przez tą pandemię to człowiek jest tak wyposzczony spotkań z ludźmi i w ogóle. Fajnie, że młody był bardzo zaintersowany całą historią tego fortu, a strzelnica no cóż… pewnie gościu nie miał cierpliwości do dzieciaków, stary trep i tyle w temacie. Szkoda tylko tych zawiedzionych min dzieciaczków.
Ach… Szkoda dziecka, synek jeszcze dużo rzeczy nie rozumie i ten ciężki temat tłumaczenia co i jak spadł na rodziców. Zero podejścia do dzieci…
Przednia rozrywka dla małych i dużych chłopców. Ostatnio zwiedzałam twierdzę Boyen w Giżycku.
Ostatnio to ja oglądałem program o Twierdzy Boyen Pana B. Wołoszańskiego 😏 także ciekawa historia się kryje za murami Twierdzy Boyen
Lubię takie miejsca, gdzie można spędzić czas z całą rodziną i jeszcze liznąć trochę historii. Twierdza Boyen to dopiero musi być super zwiedzanie, nasz Fort to pikuś 🙂
Bardzo ciekawe miejsce i fajnie, że zabieracie tam syna.
Wycieczka, lekcja i historii i dobra zabawa.
Nigdy tam nie byłam, bardzo ciekawe miejsce.
Grochówkę to bym zjadła !
Zapraszamy, a jeżeli nie da rady odwiedzić to zachęcam do oglądania programu Pana Wołoszańskiego o cytadeli i FWKG
Młody chłonął historię jak gąbka i ten błysk w oku… bardzo mu się podobało 🙂 Irenko tej grochówki to nie mogę odżałować ha ha, dlatego w ten weekend jak będzie ładnie pogoda to kuchnie swoją ogłaszam nieczynną i ruszymy jeszcze raz na grochówkę!!!
Ciekawe miejsce z ciekawą historią
Dla dzieci to dodatkowa lekcja. Podobne miejsce jest na Mazurach dokładnie w Gierłoży mieści się Wojenna Kwatera HITLERA. Jak lubicie takie miejsca to też Wam się spodoba i młodemu człowiekowi również, bo jest tam mnóstwo bunkrow.
Zgadza się, nie dość że piękny region to i dużo miejsc do zwiedzania z historią w tle. Bliżej nam sercem do Mazur niż nad morze 😉
Małemu bardzo się podobało, byliśmy 3 lata temu, ale to miał 3 latka, a teraz to już zupełnie inaczej, zadawał bardzo dużo ciekawych pytań. Na Mazurach jeszcze nie byliśmy, może kiedyś się wybierzemy, lubimy takie miejsca z historią 🙂
Wspaniale spędzacie rodzinny czas, to i bardzo miłe wspólne chwile, ale i świetna lekcja historii. Takie wspomnienia pozostają na zawsze, wiem to po sobie. Uwielbiam wracać do takich chwil z dzieciństwa, dosłownie rozgrzewają duszę <3
Pozdrawiam ciepło, Agness:)
Chyba o to w tym wszystkim chodzi, o czas spędzony razem. Radzio latał od schronu do schronu jak szalony z latarką w rączce eksplorując zakamarki fortu.
Dzięki Aguś, po tej pandemii tak niewiele nam potrzeba, żeby być szczęśliwym, mały wypad rodzinny z historią w tle, a tyle radości nam sprawił 🙂 Pozdrawiam Kochana
Jak moje dziewczyny były małe też wyszukiwałam takich miejsc i wydarzeń. Nic tak nie uczy, jak możliwość dotknięcia i przeżycia czegoś.
To prawda, takie lekcje historii są bardzo fajne 🙂
Wow! Wyglada super. Chyba jest tam tyle atrakcji ze spokojnie można mieć rozrywkę przez cały dzień.
Zdecydowanie tak, szczególnie jeśli wybieracie się z dziećmi 🙂 My tam sobie chodziliśmy od 10 do 18 -ej.
Fajnie spędziliście czas rodzinnie. I historię dzieci inaczej przyswajają w takich naocznych warunkach. A ta strzelnica, to faktycznie niewypał i rozczarowanie. Zawsze trafi się taki budz, który jest jakby za karę…
Bardzo fajnie, zawsze to jakaś odskocznia po tym zamknięciu przez covida. Mały to tam fruwał, wszystko mu się podobało. Po prostu Pan nie miał za grosz podejścia do dzieci.
Ciekawe miejsce, które warto zobaczyć. Bez względu na wiek czy płeć 😉 Takiej dobrej grochówki to też bym chętnie zjadła 😉
Nie znam zupełnie Grudziądza. Przejeżdżałam kilka razy, ale nigdy nie było czasu, aby zatrzymać się i poznać okolice, a szkoda.
A my z mężem to też takie duże dzieci, także gdzie byśmy nie poszli z młodym to bawimy się równie dobrze jak on 🙂 Sama dawno nie robiłam grochówki, ostatnio w zeszłym roku z wolnowaru, jak w weekend będzie ładnie to nie popuścimy tej grochówki i jeszcze raz się wybierzemy 🙂
Warto też przypomnieć, że 15 sierpnia to także dawne święto Matki Ziemi 🙂
W sumie tak, nie pomyślałam, tak na szybko i na gorąco ten wpis pisaliśmy.