Święta oczami mężczyzny

Michał Lendzion
4 komentarze

I znowu mamy grudzień, i znowu nadchodzą święta. Jako jedyny w rodzinie nie lubię świąt, biorąc pod uwagę ceny paliw i idącą w górę inflacje… nie dlatego, że się dzielimy opłatkiem czy spotykamy w gronie rodzinnym, bardzo bym tego chciał. Dobrym trzeba być przez cały rok, a nie tylko od święta, jeden dzień w roku jesteśmy mili, a po świętach wracamy do codzienności i człowiek człowiekowi jest świnią. Dla mnie świąt bożonarodzeniowych mogło by nie być, ale jest taki mały człowieczek Radzio, który jest moim i żony oczkiem w głowie i to dla niego warto założyć tą maskę na twarz i udawać, że święta są super. U nas w domu żona dba o każdy szczegół, a ja jako mężczyzna staram się ze wszystkich sił jej pomóc, nie tylko w targaniu zakupów. Zapraszam Cię na wpis, święta oczami mężczyzny.

Świąteczne zakupy

O rajuniu jak ja uwielbiam robić zakupy… Jest to nie lada wydatek, który nadszarpnie domowy budżet. Na święta nie tylko trzeba kupić jedzenia tak, żeby stół się uginał, ale także prezenty. O ile z żoną nie mam problemu, o tyle z synkiem i innymi członkami rodziny to już jest problem.

Rodzina jest co prawda mała, ale co można kupić osobie starszej? Kolejny rok z rzędu pięć par skarpetek? Jest druga opcja, tak zwane prezenty przechodnie. Nie wiecie jakie to prezenty?

Przepis jest prosty i wyniesiony z mojego domu rodzinnego. Zazwyczaj prezenty, które dostajemy na różne okazje są nie trafione, moja mama jest mistrzynią takich prezentów 😉 Mama zawsze wszystkie prezenty trzyma i cyk urodziny synowej i już super prezent gotowy… A teraz tylko zapakować w świąteczny papier i wręczyć z uśmiechem na twarzy.

Jednak czasem trzeba się bardziej wysilić i co wtedy? Uniwersalnym prezentem dla pań to kosmetyki, dobra książka, a dla panów również kosmetyki i dobry alkohol.

Kolejną rzeczą którą uwielbiam, to kupno choinki

Zawsze mam z tym problem, choinka to choinka, wchodzę, kupuję, wychodzę. Nie, nie, nie tak łatwo kupić choinkę, w szczególności jak idę z moją kochaną żoną. Dzień z życia wyciągnięty, a bo ta ma krzywy czubek, ta ma za mało igieł, ta ma za rozłożyste gałęzie, ta za mało zielona, ta ma za dużo gałęzi, a bo ja chciałam jodłę kaukaską, a to jest świerk, a dajcie Wy mi żyć.

Nie dość, że zimno na dworze, bo to grudzień i żyjemy w Polsce, a nie w Egipcie, to jeszcze muszę stać na mrozie i trzymać każdą choinkę z osobna,żeby w końcu moja luba wybrała tą najpiękniejszą z choinek.

Strach się bać, gdybyśmy mieszkali w Warszawie, ile to by było jeżdżenia. Po takim off road-ie po mieście zostaje tylko strojenie drzewka… I tu o dziwo niby wszystko spoko dopóki ktoś nie wymyślił własnoręcznie robionego łańcucha…

Kolejne wyzwanie, trzeba się nieźle namęczyć, żeby taki łańcuch skleić. Cała trójka pół dnia w zeszłym roku siedziała, cięła i kleiła kolorowe papierowe pierścienie. Jednak cały trud wynagradza ta radość i uśmiech dziecka, a wiadomo to jest najważniejsze właśnie ten uśmiech.

A tydzień przed wigilią zaczyna się już urzędowanie w kuchni

Pieczenie, gotowanie, ogarnianie kuchni, mycie naczyń i tak w kółko. Kuchnia działa prężnie jak w najlepszej restauracji, a potrawy wydawane niczym z gwiazdką Michelina. W ogóle nie ma innej opcji, zawsze musi mi smakować, bo inaczej musiał bym do mamusi na kuchnie iść 😉

Albo stołować się w stołówce pracowniczej, a tam to już w ogóle rarytasy serwują na spalonym oleju…

A właśnie u nas w domu nie ma czegoś takiego, że kupujemy gotowce, gdzie „blogierka” będzie coś z paczki kupować na święta, to już by była lekka przesada i kpina.

U nas w domu jest taka prawdziwa namiastka Świąt Bożego Narodzenia jak z filmów Disneya. Tak jak to powinno wyglądać naprawdę w prawdziwej rodzinie. Pierogi, uszka, krokiety, barszczyk, ryba po grecku, wszystko jest robione przez moją żonę. I życzę wam chłopy kochane, żeby Wasze damy też robiły jak najwięcej jedzenia w kuchni bo te kupne gotowce to jedna wielka trucizna i sama chemia.

Święta to jedno wielkie wyzwanie

Niczym manewry wojskowe, wszystkie działania muszą być skoordynowane i dopracowane w najmniejszym szczególe, żona nie odpuści, a ja, żeby nie dostać opr stoję na baczność niczym żołnierz na warcie honorowej przed pomnikiem nieznanego żołnierza. Słucham się żony, żeby uniknąć stykowych sytuacji. Tak to wygląda w rodzinie Słodkich i gdyby nie ten mały brzdąc na pewno bym się tak nie spinał 🙂

Zdrowych i Wesołych Świąt!!!

Zobacz również

Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments
Wioleta Sadowska

Jaki wymowny wpis. Samo życie 🙂

Patrycja Reszko

Lubię t przedświąteczną krzątaninę, zwłaszcza że mąż mi dużo pomaga…

Kasia

Nic dodać, nic ująć 😉

Mirosława Dudko

Bardzo ekspresyjny i uroczy wpis 🙂