Dziś chcę Wam opowiedzieć jak wyglądają zakupy z mężem „kobiecym okiem” . Ogólnie rzecz biorąc lubię chodzić na zakupy z mężem, ale czasem można nieźle się uśmiać… Po 8 latach małżeństwa jesteśmy wciąż nierozłączni, lubimy spędzać czas razem i prawie wszędzie chodzimy razem jak papużki nierozłączki 🙂 oczywiście czasem mąż się buntuje i mówi „sama byś poszła na zakupy, jak jestem w pracy, a nie mnie wszędzie ciągasz” , ale powiedźcie kto by mi nosił wszystkie siatki?
Jak wyglądają zakupy, gdy idzie sam
Przeważnie jest tak, ja coś gotuje nowego na bloga i nagle zdaje sobie sprawę, że zapomniałam o paru składnikach, więc wołam do męża czy skoczy do osiedlowego kupić, trzy drobiazgi, więc nie piszę mu karteczki tylko mówię słownie. Piękny gna do osiedlowego bez telefonu, a mamy tuż za rogiem, żebyście nie myśleli, że przez pół miasta musi pędzić, nic z tych rzeczy, 5 minut i jest z powrotem. Wraca i okazuje się, że… z 3 składników zapamiętał tylko 2… i co wtedy… tak właśnie tak, leci jeszcze raz, bo kto nie ma w głowie ten ma…
Dostaje listę
Gdy mu zrobię listę i jedzie sam na zakupy, dostaje 10 telefonów z pytaniami typu „a śmietana to ma być w żółtym kartoniku”? Następnie dzwoni „nie mogę się rozczytać”, w dalszej części zakupów „są fajne promocje” itp. a na sam koniec „idę do kasy, zaraz będę w domu”.
Przychodzi ten moment, że wraca do domu z zakupami, zaglądam do torby, a tam się okazuje, że sporo tych promocji było 😉 i jak się domyślacie na kupował sporo niepotrzebnych rzeczy. Zapomniałam jeszcze napisać, że zawsze jak mu robię listę to mówię „kup wszystko z listy i jak będą jakieś fajne promocje to też kup”.
Rozpieszcza syna, a na mnie wyzywa, że za dużo mu kupuje, chodzi tu o zabawki. Jak sam się wypuszcza na zakupy z listą to zawsze jest tak, wchodzi do domu i od progu już woła „synuś chodź zobacz co Ci kupiłem” i jak się domyślacie nie jest to samochodzik za 5 zł, tylko ten z górnej półki.
Sklepy z zabawkami
W ogóle jak idziemy do sklepu z zabawkami, bo szukamy prezentu dla dziecka, to jest po prostu kosmos, mąż wtedy chyba czuje się w swoim żywiole, może sobie bezkarnie pooglądać te wszystkie cudeńka, bo przecież za naszych czasów nie było takich zabawek, ja się wychowałam na wsi to w ogóle… Zawsze jest tak, ja myślę o czymś praktycznym, żeby to nie tylko służyło do zabawy, ale i nauki, a mąż oczywiście kupiłby synowi największe i najdroższe ciężarówki świata. Zawsze staram się dyplomatycznie odwrócić kota ogonem, żeby było na moje, ale za dużo nie zdradzam, bo będzie znał moja taktykę 😉 Koniec końców nasz syn ma zawalony pokój zabawkami, każdy kto przychodzi, to mówi ile zabawek, jak w przedszkolu…
Spożywka
Wchodzimy razem, przez pierwszą alejkę idziemy łeb w łeb, ale gdy docieramy do koszy z magicznymi pierdołami dla majsterkowiczów i nie tylko, nagle Michał znika nie wiadomo kiedy, ja do niego gadam, a on gdzieś na tyłach przewraca zawartość koszy do góry nogami. Stoję z cukrem, mąką i mlekiem pod pachą i czekam aż podjedzie z wózkiem…
Odzieżówka
No cóż niby chodzimy razem, ale gdy ja coś zobaczę dla niego nagle okazuje się, że on wszystko ma i nic nie potrzebuje… znacie to? Cebule na skarpetach, ale on nic nie potrzebuje… W pewnym momencie zakupów ze mną po prostu znika, a wiecie jak łatwo można go znaleźć? Wystarczy się rozejrzeć gdzie jest regał z kobiecą bielizną 🙂 daleko nie ucieka, a najlepiej się cieszy, gdy mówię „idziemy już do kasy”.
Drogerie
Najczęściej chodzimy do drogerii, gdy faktycznie coś potrzebujemy kupić, ale nie ukrywam, że lubię rzucić okiem na nowości jak już jesteśmy i poczytać etykiety, albo spytać się męża „co o tym sądzisz, kupić czy nie” ? Zdaje sobie z tego sprawę, że czasem może być poirytowany jak przebieram w kredkach do oczu i nie mogę znaleźć mojej ulubionej. Mam swoje ulubione firmy, które kupuje od lat.
Sytuacja z wczoraj, chodzimy po drogerii, nagle wchodzimy w regał dla dzieci, mąż chodził niewzruszony dopóki nie wypatrzył ciężarówki hot wheels w pięknych kolorach jak to ujął. Od razu wziął do ręki, widziałam ten błysk w oku, że taka fajna, że niby dla syna…cena była dość wysoka, ale już mówię niech weźmie, niech się dzieciaki ucieszą – ten mały i ten duży stary koń 🙂 Faceci to też dzieci, tylko duże !!! A jak się bawili w domu tą ciężarówką, mówię Wam pół dnia ich nie było, tylko słyszałam z pokoju syna „teraz moja kolej”.
Z tymi zakupami
To różnie bywa, ja aż tak bardzo nie narzekam, gdy idziemy razem. Bardziej on marudzi, że patrzę na ceny, nie wszystkie kobiety są rozrzutne. U mnie w domu nigdy się nie przelewało, jestem nauczona oszczędności i tak się właśnie uzupełniamy idąc na zakupy. Ja jestem oszczędna a mój mąż już jest rozrzutny, dlatego najczęściej chodzimy razem, bo ktoś musi go pilnować.
Zawsze się śmieje, że nas lepiej ubierać jak karmić. Na jedzenie nie żałujemy, wychodzę z tego założenia, że skoro nie palimy i nie pijemy alkoholu, to chociaż sobie dobrze pojemy i posłodzimy.
Wpadnijcie również na wpis Michała zakupy męskim okiem z żoną i koniecznie dajcie znać w komentarzach jak to jest u Was z tymi facetami, lubicie chodzić z nimi na zakupy czy nie?
Fajnie Was poznać 🙂
My jesteśmy udani 😉
Jak czytałam o zakupach z listą, to jakbym mojego męża widziała 😛 Zawsze jestem pod telefonem, bo wiem że zadzwoni kilka razy. Finalnie do domu przynosi jeszcze drugie tyle zakupów, bo twierdzi, że żal było nie kupić skoro była promocja 🙂
Myślałam, że tylko mój ma tak słabą pamięć 😉 a z tymi promocjami to dobre he he
Fajna z Was para. Dobrze, że macie tyle dystansu do siebie.
A tak w ogóle, co to są cebule na skarpetach ?
Cebule w skarpetach to wielkie dziury na pięcie 😉 he he
Jak ja idę sama to kupie wszystko co potrzebne do domu, a jak wyśle męża to z 10 produktów jeden się nadaje a reszta to ciastka, czipsy piwo itp itd…