Generalnie rzecz biorąc jestem osobą spokojną, no dobra jestem takim trochę drzemiącym wulkanem emocji. Krótko po ślubie zakupy z moją żoną po 10 – 15 min. irytowały mnie szczególnie, gdy wchodziliśmy do sklepu odzieżowego. Bądź co bądź zakupy spożywcze nie są tak skomplikowane, bo przecież w markecie mamy tylko 15 rodzajów jabłek – eko, pryskane, z Zimbabwe, z drzewa obsikanego przez pieska itd. A kiedy już myślisz, że najgorsze za Tobą, wchodzisz w alejkę z makaronami i już powoli rączki zaczynają opadać do dołu. Dla mnie faceta zakupy są proste, idę z listą do sklepu i kupuje… Uwaga!!! Słodka czyta, cenzura… muszę się ograniczać!!!
Zakupy
Z biegiem czasu nauczyłem się cierpliwości, wypracowałem odpowiedni bilans tak, aby wilk był syty i owieczka cała. Na każdy sklep jest odpowiednia taktyka, spożywczy, odzieżowy, ze szpargałami, drogerie… itd.
To lecimy z tematem:
- Spożywka, zakupy robimy w popularnej sieci marketów, mniej więcej robimy takie same zakupy raz w tyg. Żonę puszczam pierwszą, to bardzo ważne, wchodzę za nią i standardowo mówię „nie widziałaś koszyka” ? Idę po koszyk. Jak moja małżonka miesza w tych warzywach, w tych jabłuszkach… ja zostawiam jej koszyk i lecę po chlebek w tym czasie. Mięso i te fantastyczne pytanie „co na obiad” ? i najlepszy teks „nie mam dziś koncepcji”, „Masz na coś smaka” ? Kurna !!! Pierwszy strzał, moja standardowa odp. ziemniaki z jajkiem sadzonym a jej „przecież nie wstawię na bloga jaja sadzonego”. Temat zakończony. Następnie makarony, ryże, mąki i cukry. Tutaj mam dwa rozwiązania, pierwsze – zostaje przy koszach z drobnicą dla majsterkowiczów, drugie – skupiam się na synu, który akurat bardzo lubi zakupy z mamą 🙂 a pytania „jaki ryż wybrać” pozostawiam żonie, w końcu to ona zajmuje się w domu sprawami kulinarnymi, jeszcze by mi się oberwało patelnią, jakbym źle doradził. Jogurty i nabiał obrabiamy dość szybko i tu nie ma większego problemu. Wbijamy w chemię i kolejne fantastyczne pytanie „jaki papier wybrać do tyłka”? Moim zdaniem obojętnie byle nie biały, bo szybko się brudzi 😉 Ostatnim elementem układanki spożywczej są napoje, tu wypuszczam moją gołąbeczkę przodem, a ja robię sobie mały przystanek i rekonesans przy alkoholach. Im żona robiła dłużej zakupy tym bardziej zacząłem interesować się whisky… miodowa, wiśniowa, jabłkowa…
- Odzieżówka, na początku człapałem za żonką jak taka pałka a pytania „co o tym myślisz” , albo „jak Ci się podoba” moja pierwsza myśl, kurła a co ja będę w tym chodził? Teraz już nauczyłem się odpowiadać dyplomatycznie „Torbeczko najważniejsze, żebyś się Ty w tym dobrze czuła”. Po 8 latach po ślubie, robimy to w ten sposób, żona idzie w damskie rzeczy a ja 5 razy okrążam sklep i ruszam… w bieliznę 🙂 Na końcu wracam do żony i razem pędzimy do kasy.
- Kosmetyczne, niby moja żona nie jest strasznie kosmetyczna i nie używa aż tak dużo kosmetyków, ale jak wchodzimy do drogerii to się zaczyna… jazda bez trzymanki, szczególnie jak wchodzimy w artykuły do pielęgnacji twarzy. Stoi żona i czyta, czyta i jeszcze raz czyta…a w domu to nie ma czasu poczytać książek, a w sklepie to ma czas na czytanie, aż nadto. Kredki do oczu, dla mnie to jest proste, kredka to kredka, czarna to czarna. A tu się nagle okazuje się, że jest 50 rodzajów kredek i znowu się zaczyna, ta nie, ta za cienka, za gruba… o mój Ty Panie !!! W każdym bądź razie dobrze, że ja nie muszę kupować takich rzeczy sam, to by dopiero było… „wysłać chłopa na zakupy ” …
Zakupy z naszymi kobietami
To nie lada wyzwanie, często gęsto takie zakupy doprowadzają nas do białej gorączki. Na pewno wielu z Was woli zostać w domu, albo dostać gotową listę na zakupy i zrobić je samemu. Przynajmniej mamy spokój. Z drugiej strony kiedy wracamy z takich zakupów, jestem tego pewny, że przynosimy takie cuda…
Prosty przykład, niedawno rzucił mi się w oko post pewnej dziewczyny na grupach kulinarnych – zdjęcie krewetek i wpis ” co mam z tym zrobić chłopak kupił, bo nie było łososia” 😉 Chłopak wygrał, czapki z głów, jesteś moim bohaterem i ja jestem takim samym bohaterem. Myślę, że długo sam na zakupy nie wyjdzie… 🙂 A Wy jakie macie wrażenia z zakupów, z Waszymi drugimi połówkami, jest łatwo czy nie bardzo ? Dajecie radę?
Udanych łowów
Michał
Ha, ha ale się uśmiałam 😉 Świetnie napisane, jakbym mojego męża widziała. Muszę mu dać ten tekst do przeczytania. Niech widzi, że nie tylko on ma ciężko w czasie zakupów 😉
Zastanawiam się czy nie napisać tego tekstu kobiecym okiem, jak my widzimy zakupy z chłopakami 😉 he he
Nom ciężko po ślubie ogarnąć ten temat, szczególnie jak się samemu robiło zakupy 😉 czasem mam wrażenie jak bym grał w polskiej wersji Bridget Jones, bez kitu…
Też byłoby wesoło 😉 Ja zapędzam się z koszykiem w jedną stronę, męża wysyłam z listą z drugą i zawsze przynosi mi coś innego 😉 he he
hehehe u mnie jest odwrotnie to ja lubię łazić wybierać przebierać, a Kasia dostaje … no idźmy już bo się duszę… widać to trochę stereotyp jeśli chodzi o podejście ze względu na płeć 🙂 Co nie zmienia faktu że często tak własnie jest że pary dobierają się pod tym względem asynchronicznie 🙂
Czy ja wiem… Wiem, że moja żona to trzepak 😁 i czasem taki wypad to dosłownie plemienna szkoła przetrwania 😅
Bardzo celne spostrzeżenia. Uśmiałam się do łez:)
Trochę wyolbrzymił sprawę he he 😉
U nas to się zmienia. Teraz jak idziemy po spożywcze mówię, że mamy listę i że ja nie mam czasu na oglądanie i powolne wybieranie 😉
W zasadzie to jest tak, jak idziemy tylko z mężem na zakupy sami to korzystam i oglądam co się da, a jak z synem to tylko szybko, szybko i wylot ze sklepu 😉
świetnie się czytało 😀 ja wprost „uwielbiam” chodzić na zakupy z moim lubym. Kiedy wybieramy ciuchy dla niego, to możemy chodzić godzinami, bo oczywiście on potrzebuje mojej oceny ciucha, który wybrał „no bo przecież wy kobiety się znacie na ciuchach” tia…
a jak już ja chcę obejrzeć coś dla siebie (tak naprawdę ekspresowo) to zaczyna się koncert wymówek. a to nogi bolą, a to zmęczony, a to do toalety a to przyjdź sama bo mi się nie chce albo „ja się przecież nie znam na kobiecych ciuchach…”
U nas mój piękny nie znosi kupować ciuchów, zawsze on wszystko ma i nic mu nie jest potrzebne, dlatego te zakupy ze mną tak się przeciągają 😉 ale wiesz co mój też tak czasem mówi „byś poszła sama, a nie mnie ciągasz jeszcze”, ach te chłopy 🙂