Poronienie to temat niestety bardzo mi bliski. Postanowiłam napisać ten tekst, bo może za nim zapytasz się swojej koleżanki, sąsiadki „kiedy planuje dziecko” dwa razy się zastanowisz. Poronienie to raczej temat tabu w Polsce, nie mówi się o tym głośno. Ja dziś nie wstydzę się powiedzieć głośno „tak, poroniłam 2 razy”. Dokładnie w połowie października obchodzimy Dzień Dziecka Utraconego… Możesz chodzić do szkoły rodzenia, ale nie ma takich szkół, gdzie powiedzą Ci jak sobie poradzić po stracie dziecka, po poronieniu. Czy zastanawiałaś się kiedyś co czuje kobieta, która nie może mieć dzieci? Mimo wielu prób i starań, nie udaje się. Czy wiesz co czuje taka kobieta patrząc na Twoje świeżo urodzone dziecko w wózku? Dla kobiet po stracie to bardzo trudny i ciężki temat.
Zbliża się ten dzień w roku, gdy powracają złe wspomnienia
Często zastanawiam się jak to jest, że ta kobieta co by chciała mieć dziecko to nie może, a ta co rodzi raz po raz, nie potrafi docenić jakim darem jest dziecko i ile ma szczęścia.
Ciężki to dla mnie temat, dziś już jestem pogodzona z tym, że nie będę miała więcej dzieci. Marzyliśmy o rodzinie 2+2, a tymczasem mamy rodzinę 2+1+2 aniołki… + pies. Mój mąż przyjął do wiadomości, że kolejna ciąża po kolejnej stracie to jest jednak ponad moje siły.
Mój pierwszy raz…
Moja pierwsza ciąża przebiegała książkowo, bardzo cieszyliśmy się z pierwszego potomka, miał być synuś, miał mieć na imię Tymek.
Jednak życie piszę najlepsze i zaskakujące scenariusze, czasem nie do końca przez nas akceptowane i tak było właśnie w tym przypadku. Nikt się nie spodziewał, że nagle w 29 tc przestanie bić serduszko. Idąc na rutynową kontrolę, gdzie byłam tydz. wcześniej na USG i było wszystko dobrze, nagle cały nasz świat się zawalił…
Skierowanie do szpitala na cito, wywoływanie i poród siłami natury. Wiesz co było w tym wszystkim najgorsze? Do dziś to pytanie dźwięczy mi w głowie, to było pytanie lekarza „Czy chce Pani zobaczyć dziecko”? Nie chciałam… myślę, że dobrze zrobiłam, ten widok ciągnąłby się za mną całe życie. Pamiętam jakby to było dziś… jak mnie wieźli na łyżeczkowanie i cała się trzęsłam, nie mogłam nad tym zapanować… Trudny czas jaki nastał w naszym domu przeszliśmy razem z mężem, miałam w nim bardzo duże wsparcie. Zdaje sobie z tego sprawę, że ja przeżywałam to bardziej niż on, ale byliśmy w tym razem i przeszliśmy przez okres żałoby również razem.
Nowy początek
Po miesiącu od tragedii wróciłam do pracy, trudny to był dla mnie czas, ciężko mi było wrócić do normalności i funkcjonować jak dawniej. Starałam się bardzo, w nocy wylewałam wiadra łez w poduszkę, a za dnia zakładałam maskę z uśmiechem i szłam do pracy. Był taki moment w pracy, kiedy pękłam na całej linii. Koleżanka z pracy, z którą pracowałam na tym samym dziale, była w ciąży w tym samym czasie co ja, po urodzeniu przyszła nas odwiedzić ze świeżo urodzoną córeczką. Wtedy pomyślałam, że mój synek też powinien być ze mną, a go nie ma… Nie ukrywam, że było parę takich krytycznych momentów w moim życiu, miałam ogromny problem z widokiem małych dzieci, ciężko mi było zaakceptować ich obecność blisko mnie. Pogodziłam się dopiero z tym wtedy, gdy zaszłam kolejny raz w ciąże.
Mimo tego, że bardzo się bałam kolejnej ciąży, po 2 latach urodziłam Radzia. Długo myśleliśmy jak mu dać na imię, mąż kupił nawet książkę ze znaczeniem imion. Zdecydowaliśmy się na Radka od radości, siły, waleczności, bo takie właśnie są wcześniaki. Radek urodził się niespodziewanie w 31 tc, gdy lekarz powiedział, że nie da się już nic zrobić i muszę urodzić miałam tylko jedną myśl z tyłu głowy, żeby tym razem się udało… Więcej o naszym wcześniaku tu (klik). Gdy w miarę uporaliśmy się z problemami związanymi z wcześniactwem Radzia, postanowiliśmy spróbować jeszcze raz… i powalczyć o rodzeństwo dla naszego walecznego wcześniaka.
Mimo tego, że mieliśmy większą wiedzę i byłam bardzo dobrze przygotowana do kolejnej ciąży
Nie udało się… Zabrzmi to dziwnie, ale czułam od dwóch kreseczek na teście, że się nie uda, miałam złe przeczucia. Zaczęły się plamienia, które narastały mimo końskiej dawki leków, zastrzyki, tabletki nic nie pomogło. Po pierwszej wizycie na sorze, gdy zaczęły się plamienia było jeszcze ok, ale przy 2 i 3 wizycie po badaniu… w gabinecie wyglądało już jak w rzeźni. Nie życzę najgorszemu wrogowi takich przejść. Za nim weszłam do gabinetu musieliśmy dość długo czekać na poczekalni, czułam wtedy, że zaczęłam ronić i wiedziałam, że nie da się już nic zrobić… Na koniec młoda Pani Doktor powiedziała, proszę się nie martwić, ktoś zaraz przyjdzie i „to” posprząta… jakby to dla mnie był największy problem w danym momencie…
Tym razem było mi łatwiej wrócić do rzeczywistości, to była wcześniejsza ciąża, nie zdążyłam jeszcze się dobrze oswoić z tą myślą, a w domu czekał na mnie synek. Radek czasem wspomina, że chciałby mieć braciszka i dlaczego wtedy się nie udało… Trudny to dla nas temat, ale ten kto tego nie przeżył może sobie mówić spróbujcie jeszcze raz. Łatwo się mówi jak się nie było w takiej sytuacji.
Otworzyłam się dziś przed Tobą, bo chciałam wyrzucić raz na zawsze te złe wspomnienia
Zamknąć pewien etap mojego życia. Dziś jestem szczęśliwą mamą, każdego dnia uczę się jak być lepszą mamą i kocham mojego synka ponad wszystko. Bycie mamą to największy dar i szczęście.
Nigdy nie obwiniałam się o straty dzieci, zawsze dbałam o siebie odpowiednio przed ciążami i w trakcie, to był dla mnie priorytet!!! Dziewczyny po takich przejściach często potrzebują pomocy psychologa, u mnie skończyła się ta pomoc na jednej rozmowie, musiałam sama przerobić te złe emocje i poukładać sobie w głowie na nowo, a najlepszym lekarstwem jest… dziecko. Osoby, które bliżej mnie znają, wiedzą jaką trudną drogę do macierzyństwa mieliśmy i jesteśmy wyjątkowo wrażliwi na krzywdę dzieci.
Nie obwiniaj się o poronienie, nie walcz ze sobą, to nic nie da i życia Twojemu dziecku nie zwróci. Musisz żyć tu i teraz!!! Daj sobie czas na przejście żałoby i wiedz, że poronienie to nie Twoja wina!!!
Bardzo ciężki temat. Znasz mojæ historię. Ale jeszcze nie jestem gotowa opowiadać o tym. Tylko najbliżsi wiedzą.
Temat jest ciężki i bardzo trudny do opowiadania. Miałam wątpliwości i obawy, ten tekst był napisany już 2 lata temu, odstał swoje… dziś poczułam, że to jest odpowiedni dzień i moment… naniosłam małe poprawki i poleciał na bloga i w świat. Czasem dobrze wszystko co złe i bolesne z siebie wyrzucić i już nie oglądać się za siebie, tylko iść tylko i wyłącznie do przodu. Każda z nas inaczej przechodzi żałobę, ja poczułam, że muszę już zamknąć ten temat raz na zawsze i iść właśnie do przodu, czego i Tobie życzę i ściskam w tak ważnym dniu dla nas, matek… Czytaj więcej »
Właśnie czytałam Twój tekst i po prostu nie mogę przestać płakać, trafiłaś w samo sedno. Jestem w stanie to wytrzymać tylko dlatego, że leży obok mnie mój synek. Przytulam Cię w tym trudnym dla nas dniu i mam nadzieję, że ja też tak jak Ty kiedyś sobie z tym poradzę i pogodzę się ze stratą. Dziękuję za ten tekst! Pozdrowienia
Długo dojrzewałam do tego, żeby to z siebie wyrzucić, zamknąć pewien rozdział i iść do przodu. Ten tekst to również pewnego rodzaju terapia dla mnie. Tobie również się to uda, może jeszcze nie dziś, nie będzie to też jutro, ale wkrótce, czego Ci życzę z całego serca ❤️Trudny to dzień dla wielu kobiet po stracie, pogoda dziś też nie nastraja najlepiej… ale jak to mówią co nas nie zabije to nas wzmocni💪 Bądź dobrej myśli i trzymaj się dzielnie 😘My już jesteśmy wygrane, bo mamy kogo tulić do serca, a pomyśl ile jest kobiet, które nie miały tyle szczęścia co… Czytaj więcej »
Moje dwie ciąże przebiegły bezproblemowo, więc nie jestem sobie w stanie wyobrazić co czułaś. To bardzo pomocny wpis.
Mam nadzieję, że nigdy nie będziesz musiała przechodzić przez coś takiego, bo to bardzo trudny czas dla kobiet, pełen smutku, żalu, ale i nadziei…
Chyba sama, na wczesnym etapie, też poroniłam. Pamiętam ten zawód i smutek. NA pewno nie bolało aż tak, jakby ciąża była starsza, ale jednak.
Strata pozostaje zawsze stratą, każda kobieta jest inna i na swój sposób przeżywa żałobę. Nie można się licytować, która strata boli bardziej. Podziwiam kobiety, które się nie poddają i walczą o swoje marzenie bycia mamą nawet po wielu nie udanych próbach i poronieniach, ja jednak tak silna nie byłam… poddałam się.