Piękna i naturalna opalenizna co roku spędza mi sen z powiek, szczególnie latem, gdy jest ciepło i odsłaniamy trochę więcej ciała. Opalenizna chyba nigdy nie wyjdzie z mody, bo jak wiadomo „dziewczyny lubią brąz”. Gdy byłam młodsza bardzo lubiłam wygrzewać się na słonku i opalać na brązowo. Niestety z czasem, a w zasadzie po ciąży, nie miałam już czasu na wylegiwanie się na słonku. Na mojej skórze pojawiło się więcej pieprzyków, oraz przebarwień, dodatkowo problemy z żyłami, więc odpuściłam sobie kąpiele słoneczne na dobre. Naturalna opalenizna bez słońca jest w zasięgu Twojej ręki!!! Szukając odpowiedniego kosmetyku brązującego ładnie skórę, trafiłam na brązujący balsam do ciała i twarzy.
Brązujący balsam do ciała i twarzy z Mokosh
Balsam jest wegański oraz nie zawiera składników z przeciwwskazaniami dla kobiet w ciąży, co przemówiło na jego ogromną korzyść i zdecydowałam się go przetestować na własnej skórze. Nadaje się do każdego rodzaju cery, zarówno do ciała, do opalania jak i do pielęgnacji i do twarzy. Balsam znajduje się w słoiczku z ciemnego szkła, z nakrętką, słoiczek o pojemności 180 ml. Zapach pomarańczy z cynamonem zdecydowanie poprawia mi humor, zakochałam się w nim od pierwszego użycia. Składniki aktywne, które znajdują się w balsamie to: olej z marchewki, olej z baobabu, olej ze słonecznika, ponadto ekstrakt z aloesu, ekstrakt z niepokalanka pospolitego, macerat z kwiatu pomarańczy, wosk z borówki oraz witamina E. Balsam został dodatkowo wzbogacony o innowacyjny składnik pochodzenia naturalnego „MelanoBronze” z ekstraktu niepokalanka pospolitego, który zwiększa naturalną pigmentację skóry poprzez stymulację produkcji melaniny w melanocytach.
Jak używać balsam
Przed pierwszą aplikacją balsamu warto jest wykonać peeling, aczkolwiek nie jest to konieczne. Niewielką ilość balsamu wmasuj okrężnymi ruchami w skórę twarzy i ciała. Stosuj codziennie lub co drugi dzień, ja używam sobie co drugi dzień i jestem bardzo zadowolona z efektów. Kosmetyk jest dość wydajny, także takie szkiełko starcza na sporo czasu, u mnie zapewne na całe wakacje. Opalenizna wygląda bardzo naturalnie, nie jest nachalna, mnie ten efekt w pełni zadowala i satysfakcjonuje. Dodatkowo muszę dodać, że balsam ma świetny taki orientalny zapach pomarańczy z cynamonem, można się przy tym zapachu nieźle zrelaksować muszę przyznać. Zapach dość długo utrzymuje się na skórze, jest to przyjemny zapach. Balsam bardzo ładnie i szybko wchłania się w skórę, nie pozostawiając tłustego filmu, a to bardzo duży plus!!! Jestem pod bardzo dużym wrażeniem tego kosmetyku, moje blade nogi w końcu wyglądają jakby liznęły trochę słońca. W końcu nie wstydzę się zakładać krótkich spodenek, a nawet kupiłam sobie dwie nowe sukienki i to wcale nie długie, jak szaleć to szaleć 🙂 Pamiętaj, aby po skończonym zabiegu nakładania balsamu dobrze umyć dłonie, wewnętrzną część.
Podsumowanie
Stwierdzam, że naturalna opalenizna bez słońca jest możliwa, naturalna i zdrowa opalenizna!!! Czy kupie jeszcze balsam brązujący Mokosh? Moja odpowiedź brzmi zdecydowanie tak, produkt idealny dla mnie, do jasnej karnacji, ale i nie tylko. Skład zachwyca. Bardzo się bałam smug, plam i zacieków, a tu nic z tych rzeczy, naturalna opalenizna i to już po pierwszym użyciu, „opala” stopniowo, więc nie ma możliwości przedobrzenia. Idealny, żeby się posmarować przed imprezą, już po 2 godzinach możesz zauważyć pierwsze efekty. Piękny zapach, balsam jest bardzo wydajny, same plusy, odżywia i pielęgnuje. Nie bez powodu ma tyle pozytywnych opinii w sieci. Przyglądam się od dłuższego czasu kosmetyką Mokosh i nie ukrywam, że mam ochotę na więcej… Produkt wart swej ceny!!! Polecam
Dziękuję za opinię o Balsamie 🙂 Z niecierpliwością czekam na Pani kolejne opinie o produktach dostępnych w naszym sklepie :*
To była sama przyjemność, jestem bardzo zadowolona z tego balsamu, to chyba mój zakup roku jeśli chodzi o kosmetyki 🙂
Ciekawy kosmetyk, chociaż raczej nie dla mnie, ale na pewno znajdzie swoich wielbicieli 🙂
Kiedyś jak mogłam się opalać to nawet bym nie spojrzała na taki kosmetyk, a teraz muszę się wspomagać, ale zdrowa opalenizna zawsze jest na czasie, a takim balsamem mogę się smarować przez cały rok, bez obawy, że mi zaszkodzi.
Ja nie używam takich produktów. Jakoś nie jestem przekonana do takiej opalenizny.
Jeśli możesz się opalać na słońcu to nie masz takiej potrzeby, ja niestety nie mogę, a to jest produkt wegański, który nie zawiera składników z przeciwwskazaniami dla kobiet w ciąży, co przemówiło na jego ogromną korzyść i zdecydowałam się go przetestować na własnej skórze🙂
Brzmi ciekawie, akurat nie lubię opalać się na słońcu, mam bardzo wrażliwą skórę.
Ja kiedyś bardzo lubiłam słoneczko, teraz niestety muszę unikać, więc trzeba się czymś wspomóc. Raczej nigdy nie byłam za tego typu kosmetykami, ale można się pomylić, przede wszystkim przekonał mnie skład i, że tego balsamu mogą używać nawet kobiety w ciąży 🙂
Kocham ten balsam! Nie zostawia smug, a skóra nie jest po nim pomarańczowa, tylko delikatnie opalona jakby muśnięta słońcem.
Dokładnie skóra po tym balsamie wygląda bardzo ładnie, ta opalenizna nie jest taka nachalna i pomarańczowa jak napisałaś, tylko zupełnie naturalna, używam co drugi dzień, ale to kosmetyk, który zostaje ze mną na dłużej 🙂
Fajna sprawa. Szczególnie dla dziewczyn, które nie mogą wystawiać się na słońce, albo gdy chcemy się trochę przygotować przed sezonem wakacyjnym
Dla mnie rozwiązanie idealne, akurat od dłuższego czasu nie mogę się opalać i strasznie nad tym ubolewałam… a tu proszę znalazło się rozwiązanie idealne🙂